wtorek, 7 sierpnia 2012

Jak przygotowywać i prowadzić wystąpienia publiczne? Kilka praktycznych i subiektywnych porad - fragment (2)

        Zacznijmy od prostego, jednak, jak się wydaje, nie dla wszystkich oczywistego stwierdzenia – można się nauczyć przemawiać publicznie, podobnie jak można się nauczyć pływać, jeździć na nartach czy obsługiwać komputer. Co więcej, umiejętność ta nie jest wcale zarezerwowana dla nielicznych, lecz wbrew pozorom dostępna także dla tych, których otoczenie i oni sami postrzegają na przykład jako nieśmiałych introwertyków. Wszystko tutaj jest kwestią woli, ćwiczeń i nastawienia – jeśli bardzo czegoś chcesz i podejmujesz racjonalne, przemyślane kroki mające na celu osiągnięcie tego, jest mało prawdopodobne, aby Twoje wysiłki nie zostały uwieńczone sukcesem.
To, że przemawianie jest jedną z wielu umiejętności, jakie może opanować tak naprawdę każdy człowiek wiedziano już w starożytności. W Grecji w czasach Sokratesa i Platona działał sofista Protagoras, który zawodowo trudnił się nauczaniem tej przydatnej i niezbędnej dla osób pragnących robić karierę polityczną sztuki. Tak więc, jak widzisz, drogi czytelniku, problemy, z jakimi się zmagasz nie są wcale nowe, lecz mają charakter uniwersalny i, podobnie jak większość ludzkich trosk egzystencjalnych, lęków, emocji czy dążeń były znane człowiekowi praktycznie od zawsze, od kiedy nasz praprzodek wyszedł z jaskiń i zaczął budować pierwsze osady. 
To bardzo budująca myśl, ponieważ jasno wskazuje ona na dwie rzeczy – po pierwsze, nie jesteś osamotniony w swoich troskach i zmaganiach; po drugie, walka, którą przyszło Ci toczyć jest do wygrania. Skoro już w czasach starożytnych znano sposób na to, jak poradzić sobie z problemem takim jak Twój czy mój, jest mało prawdopodobne, że nie rozwiążemy go obecnie, mając o ileż doskonalsze narzędzia i technologie i o ileż bardziej pogłębioną wiedzę o funkcjonowaniu ludzkiej świadomości i umysłu.
Jednak powiedzmy sobie szczerze – aby osiągnąć to, na czym Ci zależy musisz działać w sposób konsekwentny, racjonalny i przemyślany. Nie chodzi mi tutaj wcale o jakieś bardzo dalekosiężne czy długofalowe planowanie, o żelazną samodyscyplinę czy o poświęcanie wielu godzin na wykonywanie nudnych, żmudnych ćwiczeń – nawet jeśli te metody mogą Ci przynieść sukces lub przynajmniej stanowią jakiś krok naprzód w kierunku, w którym zdecydowałeś się podążać, nie o nich chciałam napisać, lecz o rzeczach znacznie bardziej podstawowych i, ośmielam się powiedzieć, o niebo ważniejszych. Mam raczej na myśli kwestię Twojego podejścia do problemu, wewnętrznego nastawienia, które – jeżeli naprawdę chcesz odnaleźć sposób na pokonanie swoich lęków – musi być stałe, autoanalityczne i refleksyjne, choć jednocześnie dające Ci poczucie wewnętrznego luzu, bo tylko wtedy będziesz mógł się uczyć i być rzeczywiście sobą. Wierz mi, w Twojej sytuacji nie ma nic gorszego i bardziej oddalającego Cię od celu niż wewnętrzne rozchwianie i emocjonalny chaos, które czynią Cię niezdolnym do rozumienia własnej sytuacji i panowania nad nią. Nie twierdzę, że musisz mieć nad wszystkim i wszystkimi absolutną kontrolę – nie jest to raczej możliwe, a stawianie sobie zadań nierealnych i z założenia niewykonalnych nie ma raczej większego sensu i z całą pewnością nie pomaga zapanować nad tremą. Jednak nie możesz pozwolić na to, aby to emocje wzięły górę i rządziły Tobą – bo one w tej rozgrywce są Twoim sprzymierzeńcem tylko o tyle, o ile będziesz potrafił pogodzić je z rozumem i z myśleniem. 

                                                                     Ciąg dalszy nastąpi...
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz